wszyscy myślą, że to dno. ale na dnie tak nie wieje...


Wiele lat później Noriega przyznał, że bliskie kontakty z dyrekto-
rem CIA sprawiały, że czuł się niezwyciężony. Wierzył, że CIA,
podobnie jak G-2, stanowiła najsilniejszy punkt jego rządu, i że
Casey będzie go chronił, pomimo jego nieprzychylnego stanowi-
ska w kwestii traktatu i amerykańskich baz wojskowych w Strefie
Kanału.2
Jak Torrijos stał się międzynarodowym symbolem sprawiedli-
wości i równości, tak Noriega wypracował sobie opinię dekadenta
1 skorumpowanego polityka. Znalazło to swoje odzwierciedlenie
w opublikowanym na pierwszej stronie New York Times z 12 czerw-
ca 1986 roku artykule zatytułowanym: „Władca Panamy podejrzany
o handel narkotykami i pranie brudnych pieniędzy". Autor, zdo-
bywca nagrody Pulitzera, oskarżał w nim generała o tajne i niele-
galne posiadanie udziałów w kilku firmach w Ameryce Łacińskiej,
o działanie w roli podwójnego agenta i szpiegowanie na rzecz
zarówno Kuby jak i Stanów Zjednoczonych, o wydanie oddziałowi
218
Stany Zjednoczone atakują Panamę
G-2 rozkazu zlikwidowania Hugo Spadafora i wreszcie o osobiste
kierowanie: „największym biznesem narkotykowym w Panamie".
Artykułowi towarzyszył niepochlebny portret Noriegi, a w konty-
nuacji opublikowanej następnego dnia ujawniono kolejne szcze-
góły.3
Noriega musiał się również zmagać nie tylko z wspomnianymi
problemami, lecz również z amerykańskim prezydentem cierpią-
cym z powodu kiepskiego wizerunku, który dziennikarze ochrzcili
mianem „syndromu mięczaka".4 Ta prezydencka przypadłość ode-
grała swoją rolę, gdy generał zdecydowanie odmówił przedłużenia
o 15 lat pozwolenia na działanie School ofAmericas. Wspomnienia
Noriegi dostarczają interesujących informacji:
„Byliśmy zdeterminowani, by kontynuować dzieło Torrijosa, ale
Stany Zjednoczone nie chciały na to pozwolić. Amerykanie chcieli
przedłużyć lub renegocjować zasady funkcjonowania placówki
(School ofAmericas - przyp. aut.), ponieważ twierdzili, że potrze-
bują jej w obliczu nadchodzącej wojny w Ameryce Środkowej. Ale
School ofAmericas przynosiła nam wstyd. Nie chcieliśmy na naszej
ziemi obiektów, w których szkoli się szwadrony śmierci i prawico-
we bojówki."5
Być może właśnie dlatego świat powinien był oczekiwać tego,
co nastąpiło. A jednak wszystkich zaskoczyło, że 20 grudnia 1989
roku Stany Zjednoczone zaatakowały Panamę przeprowadzając, jak
twierdzili obserwatorzy, największy od czasów II Wojny Światowej
nalot bombowy na miasto.6 Był to niczym nie sprowokowany atak
na ludność cywilną. Panama i jej mieszkańcy nie stanowili żadnego
zagrożenia dla USA, ani jakiegokolwiek innego kraju. Politycy, rzą-
dy i prasa na całym świecie oskarżyli Stany Zjednoczone o jawne
pogwałcenie prawa międzynarodowego.
Gdyby operację przeprowadzono przeciwko krajowi oskarżone-
mu o ludobójstwo lub gwałcenie praw człowieka - Chile Pinocheta,
Paragwajowi Stroessnera, Nikaragui Somosy, Salwadorowi D'Au-
buissona, lub Irakowi Saddama - świat mógłby to zrozumieć. Ale
Panama nie miała na sumieniu nic w tym stylu - po prostu odważy-
ła się odmówić życzeniom potężnych polityków i prezesów korpo-
racji. Nalegała, by przestrzegano postanowień traktatu, prowadziła
219
Od roku 1981 do chwili obecnej
dyskusje o reformach społecznych i rozważała możliwość budowy
nowego kanału przy udziale japońskiego kapitału i japońskich wy-
konawców. Za swoją postawę poniosła straszliwe konsekwencje.
Noriega opisuje to w następujący sposób:
„Chcę postawić sprawę jasno: destabilizacyjna kampania rozpo-
częta przez Stany Zjednoczone w 1986 roku i zakończona inwazją
na Panamę w roku 1989 była efektem odrzucenia przez USA wszel-
kich scenariuszy, w których kontrolę nad Kanałem Panamskim
przejąłby w przyszłości niezależny rząd Panamy - wspierany przez
Japonię. (...) W międzyczasie Schultz i Weinberger - odgrywając
role urzędników działających dla dobra publicznego i wykorzystu-
jąc ludzką ignorancję dotyczącą potężnych gospodarczych intere-
sów, które reprezentowali - prowadzili kampanię propagandową
mającą na celu wyeliminowanie mnie z gry."7
Oficjalnym uzasadnieniem ataku podanym przez Biały Dom był
jeden człowiek. Walcząc z Noriegą rząd Stanów Zjednoczonych
rzucił na szalę życie młodych żołnierzy, obciążył ich sumienia
śmiercią niewinnych ofiar, w tym nie znanej bliżej liczby dzieci,
i spalił dużą część miasta. Generała przedstawiono jako istne wcie-
lenie zła, wroga ludzkości i potwora handlującego narkotykami. Ten
obraz uznano za wystarczającą podstawę dla inwazji na dwumilio-
nowy kraj, którego obywatele - niezwykłym zbiegiem okoliczności
- mieszkali na jednej z najcenniejszych nieruchomości na świecie.
Atak na Panamę wytrącił mnie z równowagi do tego stopnia, że
wpadłem w wielodniową depresję. Wiedziałem, że Noriega miał
ochroniarzy, ale nie wierzyłem, że zdołają ochronić go przed szaka-
lami, tak jak nie ochronili Torrijosa i Roldósa. Podejrzewałem, że
amerykańscy specjaliści wyszkolili większość z nich, więc nie sta-
nowiło większego problemu, by zapłacić im za przymknięcie oczu,
albo za własnoręczne dokonanie morderstwa.
Im więcej czytałem i myślałem o inwazji, tym silniej umacnia-
łem się w przekonaniu, że akcja ta oznaczała zwrot w polityce USA
i powrót do starych metod budowy imperium. Administracja Busha
pragnęła prześcignąć Reagana i zademonstrować światu, że nie za-
waha się przed użyciem brutalnej siły dla osiągnięcia swych zamie-
rzeń. Wszystko wskazywało na to, że operacja w Panamie miała na
220
Stany Zjednoczone atakują Panamę
celu - oprócz zastąpienia następcy Torrijosa marionetkowym rzą-
dem - również zastraszenie innych krajów, na przykład Iraku.
Piszący dla New York Times Magazine David Harris, poczynił in-
teresujące obserwacje. W jednej ze swoich licznych książek - Shoo-
ting the Moon - zauważa:
„Spośród tysiąca władców, potentatów, watażków, junt i dyktato-
rów, z którymi Ameryka miała do czynienia w najodleglejszych za-
kątkach świata, generał Manuel Antonio Noriega jest jedynym, wo-
bec którego Stany Zjednoczone postąpiły w ten sposób. Tylko raz
w ciągu swego 225-letniego istnienia USA dokonały inwazji na in-
ny kraj i uprowadziły jego władcę, by następnie postawić go przed
sądem i uwięzić za złamanie amerykańskiego prawa na terytorium
jego własnej ojczyzny."8
Po bombardowaniu Stany Zjednoczone znalazły się w delikatnej