wszyscy myślą, że to dno. ale na dnie tak nie wieje...

Chłopak zauważył, że ci, którzy uczestniczyli już kiedyś w rejsie, mają karty innego koloru. Ned i Clair zostali odesłani na lewo.
Przydzielono mu kajutę 407, na pokładzie A, znajdującym się o jeden poziom niżej niż główny pokład. Biorąc klucz zauważył, że mężczyzna, który przydziela miejsca, mówi tak samo niewyraźnie jak urzędnik pracujący przy odprawie.
Alan był następny w kolejce i otrzymał kajutę 409. Gdy odeszli od stanowiska, Adam zrobił uwagę na temat bezbarwnego sposobu mówienia urzędników.
- To pewnie dlatego, że w kółko powtarzają to samo - odparł jego towarzysz.
Pojawił się kolejny steward i wziął od Adama walizkę i nową torbę Arolenu.
- Dziękuję - rzekł Adam.
Steward nie odpowiedział, jedynie gestem polecił mu, aby podążył za nim.
- No, to na razie, Stuart - zawołał Alan.
Dopiero po chwili Adam uświadomił sobie, że te słowa są skierowane do niego.
- Cześć - odpowiedział.
Steward poprowadził go obok sklepu z upominkami, pełnego toreb firmy Gucci i japońskich aparatów fotograficznych. W głębi znajdowały się stoiska z alkoholem, papierosami i lekarstwami. Po raz pierwszy Adam pomyślał o ewentualności choroby morskiej.
- Przepraszam - zagadnął. - Kiedy otwierają sklep?
- Jakąś godzinę po wypłynięciu z portu.
- Czy sprzedają tam dramaminę albo te zatyczki do uszu przeciw kinetozie?
Steward spojrzał na niego niewidzącym wzrokiem.
- Nie wiem, czy sprzedają tam dramaminę albo te zatyczki do uszu. - Sposób, w jaki to powtórzył, nie zachęcał do dalszej rozmowy.
Kajuty 407 i 409 znajdowały się obok siebie, po lewej stronie statku. Alan gdzieś się zapodział. Steward otworzył drzwi do 407 i wprowadził Adama do środka.
Chłopakowi, który nigdy wcześniej nie był na luksusowym statku, pokój wydał się mały. Po prawej stronie stało pojedyncze łóżko i szafka nocna, a po lewej niewielkie biurko i krzesło. Łazienka była małym pomieszczeniem z prysznicem, muszlą klozetową i umywalką wciśniętą w wolne miejsce obok wąskiej szafy.
Steward na chwilę zniknął w łazience, po czym pojawił się ze szklanką wody.
- To dla mnie? - zdziwił się Adam. Wziął szklankę i wypił trochę. Woda miała jakiś chemiczny posmak.
Steward sięgnął do kieszeni i wyjął z niej żółtą pastylkę. Wyciągnął rękę w kierunku Adama.
- Witamy ponownie na „Fiordzie” - powiedział. Chłopak uśmiechnął się niepewnie.
- Cieszę się, że jestem tu znowu - odparł przyglądając się tabletce. Steward najwyraźniej czekał, aż ją weźmie.
Adam nadstawił dłoń i mężczyzna położył mu na niej pigułkę. Nie była to chyba dramamina, ale nie miał co do tego pewności.
- Czy to na chorobę morską? - zapytał.
Steward nie odpowiedział, ale jego pozbawione wyrazu spojrzenie sprawiło, że Adam poczuł się nieswojo. Zauważył, iż mężczyzna w ogóle nie mruga powiekami.
- Założę się, że to przeciw mdłościom - odpowiedział sam sobie, wkładając pastylkę do ust. Popił wodą i oddał szklankę stewardowi, który zaniósł ją z powrotem do łazienki. Wykorzystując chwilę jego nieobecności, Adam wypluł tabletkę i wsunął ją do kieszeni.
Mężczyzna wrócił, zdjął z łóżka narzutę, jakby było oczywiste, że pasażer pójdzie zaraz spać. Następnie położył walizkę na biurku i zaczął ją rozpakowywać.
Zdumiony taką obsługą, Adam usiadł na łóżku i obserwował, jak mężczyzna w milczeniu wykonuje swoją pracę. Gdy skończył, podziękował Adamowi i wyszedł.
Przez chwilę chłopak siedział nieruchomo, zastanawiając się nad zachowaniem stewarda. Potem wstał i otworzył torbę Arolenu. Wysypał leki na łóżko.

v