wszyscy myślą, że to dno. ale na dnie tak nie wieje...

opcjami, zgodnie z zasadą pożytku i przyjemności (Z. Bauman)2.
Niezwykle ważny dla sporu postmodernizmu z modernizmem wątek antropologiczny nasuwa
komentatorom trudności, no bo przecież pytają oni, jak pogodzić z sobą determinizm:
człowiek to wypadkowa kontekstu przyrodniczego i społecznego, z indeterminizmenr.
człowiek, jest wolnością" - możnością opcji? Zapomina się, że zgodnie z postmodernistyczną
regułą antybinaryzmu nie ma różnicy (resp. nie potrafimy tego wykazać) pomiędzy naturą
(przyrodą) a kulturą i że respektowanie tej zasady gwarantuje człowiekowi wolność,
ponieważ w jej świetle wszystkie opcje są równosilne. Zniewolenie ma miejsce wówczas,
kiedy człowiek ulega „pokusie metafizyki", a więc kiedy wyróżnia i absolutyzuje jakąś opcję.
Odrzucenie modernizmu jest więc warunkiem koniecznym odzyskania wolności-prawdy
bycia: „Dajmy człowiekowi wolność, a prawda przyjdzie sama" 0.F. Lyotard).
W nawiązaniu do powyższej trudności i wysuwanej przez postmodernistów recepty
antropologicznej zatrzymajmy się przy niezmiernie ważnym, ale rzadko dostrzeganym przez
komentatorów, a przez samych postmodernistów przemilczanym aspekcie sporu modernizm -
postmodernizm. Powód tego wstydliwego przemilczania tkwi w tym, że zdecydowana
większość autorytetów oraz zwolenników postmodernizmu wywodzi się lub sympatyzuje z
tzw. lewicową myślą społeczną, czyli z socjalizmem, a socjalizm to siła napędowa filozofii
społecznej... modernizmu.
Na pytanie: „dlaczego postmodernizm pojawił się w drugiej połowie XX wieku?" możemy
udzielić tylko jednej odpowiedzi: tą przyczyną jest porażka tzw. projektu modernistycznego.
Co stanowi istotę tego projektu? Bez wątpienia obecny w Europie od kilkuset lat zamysł
zbudowania supercywilizacji, doskonałej społeczności w wymiarze globalnym. Fundamentem
tego projektu były w równej mierze esencjalizm teoriopoznawczy oraz dualizm ontologiczny,
co utopizm - próba pomyślenia doskonałej społeczności państwowej (począwszy od Utopii T.
Morusa), ideologizm - zamknięcie życia ludzkiego w perspektywie deterministycznej relacji:
baza-nadbudowa (począwszy od Elements d'ideologie A. Destutta de Trący) i socjalizm -
według którego społecznie zorganizowane zaspokojenie potrzeb materialnych człowieka
spowoduje w nim egzystencjalną metanoję, głęboką moralną przemianę3.
Socjalizm jest logiczną konsekwencją oraz fuzją ontologicznych, teoriopoznawczych i
społecznych wątków myśli modernistycznej. Zdominował on filozofię oraz praktykę
społeczną w czasach nowożytnych oraz współcześnie i przybiera w związku z tym różne
postaci: od socjalizmu tzw. utopijnego aż do socjalizmu tzw. naukowego; jest wprowadzany
bądź na drodze ewolucji bądź rewolucji społecznej i gospodarczej; jego metodą gospodarczą
jest kapitalizm - indywidualna przedsiębiorczość plus pieniądz, kolektywizm - zbiorowa wola
jako podmiot produkcji, albo fuzja obu metod, np. w faszyzmie, który miał być „drogą
środka", unikającą skrajności kapitalizmu i kolektywizmu; ma charakter burżuazyjny bądź
plebejski, internacjonalistyczny lub nacjonalistyczny: jako nazizm-faszyzm lub jako np. tzw.
polska droga do socjalizmu; ma charakter świecki - ateistyczny lub neutralny
światopoglądowo; bądź religijny - jako socjalizm chrześcijański; rządzi się zasadą perpetuum
mobile bądź progres indefini itp.
Stulecia ścierania się pomiędzy sobą różnych wersji socjalizmu wydały plon w XX wieku w
postaci modernizmu społecznego w wersji totalitarnej i kolektywistycznej, a praktyka
dowiodła, że jego założenia są fałszywe, nadzieje płonne, a za jedno i za drugie człowiek
zapłacił ogromną cenę: zbudował dwie supercywilizacje... śmierci. Ostrze krytyki
postmodernistycznej uderza w modernistyczny totalitaryzm społeczny: w komunizm i
nazizm-faszyzm, ale bez wątpienia z większą zajadłością uderza ono w fundament
totalitaryzmu, a mianowicie w racjonalizm, scjentyzm i pozytywizm, bo z nich właśnie
wyrosły modernistyczne historiozofie i „eschatologie". Pozostaje wszakże ważne pytanie: czy
postmodernizm jest rzeczywiście konsekwentnym odrzuceniem modernizmu, czy nie jest on
przypadkiem „modernizmem inaczej"?
Mówi się o postmodernizmie filozoficznym oraz kulturowo-artystycznym; prawie wcale nie
dostrzega się postmodernizmu społecznego. Ten drugi posługuje się chwytliwym hasłem
„śmierci tradycji" i zapamiętale eksperymentuje zarówno z anty, jak i z pro. Najbardziej
spektakularnym terenem jego działań jest sztuka, nazywana teraz antysztuką lub metasztuką,

v