wszyscy myślą, że to dno. ale na dnie tak nie wieje...

Podeszłam do Nie chciałam, żeby najeźdźcy się dowiedzieli, że to ja i moja umiejętność, a nie kapłanki Falung i zapytałam, czy nie mogłabym pozostać na pokładzie ich okrętu razem potęga Zonamy Sekot, pozwalają mi tańczyć i unosić się w powietrzu. Nie mogłam z „odnalezioną krewną” - miałam na myśli ich ulubienicę. Kapłanka się zgodziła.
dopuścić, żeby Yuuzhanie zaczęli się zastanawiać, czy nie dysponuję
Liczyłam na to, że Falung zechce mnie zapoznać z poglądami i wierzeniami Yuuzhan.
nadprzyrodzonymi cechami.
W zamian zamierzałam jej opowiedzieć wszystko, czego chciała się dowiedzieć o W nagrodę za odkrycie Zonamy Sekot najwyższemu dowódcy Yuuzhan, Zho
naszej galaktyce.
Krazhmirowi, wszczepiono nową nogę. Implant się jednak nie przyjął, dowódca nie Kapłanka przystała na moją propozycję, ale nie uznała za słuszne powiadomić o wyzdrowiał i kilka lat później umarł.
swojej decyzji najwyższego dowódcy. Uświadomiłam sobie, że Falung jest
Okazało się, że Falung jest kapłanką Yun-Harli, bogini zwodzicielek. To ona wystarczająco potężna, żeby sama decydować w takich sprawach.
wtajemniczyła mnie w zawiłości religii jej pobratymców, a zwłaszcza w mitologię Postanowiłam więc pozostać, przedtem jednak wróciłam na krótko do
samej Yun-Harli.
wahadłowca i porozumiałam się z duchem Sekot, który nadal przyjmował postać Bogini zwodzicielek nigdy nikomu się nie objawia. Jej ciało składa się z zmarłego Magistra. Oznajmiłam planecie, że na razie może się czuć bezpieczna, ale pożyczonych członków i jest obciągnięte pożyczoną skórą. Skórę okrywa strój, którego
69
Walter Jon Williams
Szlak Przeznaczenia
70
zadaniem jest wywieranie fałszywego wrażenia. Samej Yun-Harli nikt nigdy nie Właśnie tak doszło do tej wojny... Rozpoczęła się z powodu decyzji jaką podjęłam oglądał, a we wszechświecie działa tylko jej duch, zastawiając pułapki i oszukując pięćdziesiąt lat wcześniej na Zonamie Sekot. Do jej wybuchu mógł przyczynić się także niczego nieświadome istoty.
mój napowietrzny taniec i twierdzenie. że zawdzięczam go potędze planety.
Stałam się więc taka jak Yun-Harla. Zaczęłam się ubierać w pożyczone stroje i Czy postąpiłam słusznie, czy też pomyliłam się w rachubach? A jeżeli popełniłam przybrałam pozę uczennicy skłonnej do poznania Prawdziwej Drogi. Posługiwałam się błąd, czy powinnam była spędzić ostatnie pięćdziesiąt lat pogrążona w smutku i bronią, którą pożyczałam albo adaptowałam do własnych potrzeb, a kiedy broń nie dręczona wyrzutami sumienia? Czy miałam się powstrzymać od podejmowania wystarczała, starałam się przechytrzyć przeciwników. Cały czas ukrywałam zdolność wszelkich decyzji, w obawie że mogłabym popełnić następną pomyłkę?
do władania Mocą, nawet przed posługującymi się telepatią stworzeniami w rodzaju Dokonałam wyboru. Postanowiłam działać, a potem stawić czoło wszelkim
yammosków. Codziennie przez pięćdziesiąt lat medytowałam nad cechami charakteru konsekwencjom. Powiedz mi zatem, młody Jedi, czy się pomyliłam?
Yun-Harli.

Zamknęłam się w sobie jak chyba nigdy do tamtej pory. Bez trudu udawałam powierniczkę kapłanki Falung, po części dlatego, że Yuuzhan Vongowie nie stawiają powierniczkom wysokich wymagań, prawdziwą twierdzę zbudowałam jednak w swoim umyśle. Tylko tam mogłam się zastanawiać, jak rozwiązać zagadkę Przybyszów z Dali.
Tylko tam mogłam się radzić Mocy. Jedynie myślą czułam się naprawdę wolna.
Prowadząc rozmowy z kapłanką Falung, starałam się zapoznać ją z najważniejszą w kodeksie Jedi zasadą jedności życia. Ku swojemu zdumieniu stwierdziłam, że Falung do pewnego stopnia się ze mną zgadza. Wyjaśniła mi, że całe życie zawdzięczamy Yun-Yuuzhanowi, który stworzył je dzięki własnemu poświęceniu. Dał początek wszystkiemu, co istnieje, gdy rozdarł swe ciało i porozrzucał członki po wszechświecie.
Dowiedziałam się też, że chociaż Yuuzhan Vongowie naprawdę czczą życie, nie potrafią oddzielić go od bólu i śmierci.
Oprócz kapłanki Falung wypytywały mnie także inne osoby, ale nie prowadziły ze mną rozmów na tematy filozoficzne. Yuuzhanie uważają mieszkańców naszej galaktyki za niewiernych i nie obchodzi ich nasz system wierzeń i religii. Interesowali się tylko sprawami politycznymi i wojskowymi.
Nieraz cierpiałam katusze, zastanawiając się, co właściwie im odpowiedzieć. Czy oznajmić, że Republika jest nieprzygotowana do walki z pozagalaktycznym przeciwnikiem, licząc na to, że Yuuzhanie zaatakują przedwcześnie, bez
odpowiedniego przygotowania i z przesadną wiarą we własne siły? A może dać do zrozumienia, że Republika jest niezwyciężona, żeby skłonić nieprzyjaciół do długotrwałego i starannego przygotowania nieuchronnej inwazji? Miałam nadzieję. że podążający moimi śladami inny Jedi otrzyma moje ostrzeżenie i uprzedzi władców Republiki, która będzie miała dość czasu, by się przyszykować.
W końcu doszłam do wniosku, że nie ośmielę się powiedzieć Yuuzhanom