wszyscy myślą, że to dno. ale na dnie tak nie wieje...

LeżaÅ‚a teraz spokojnie, z twarzÄ… skÄ…panÄ… we Å‚zach. Wyczerpanie fizyczne caÅ‚kowicie osÅ‚abiÅ‚o jej ducha. Nasza ognista Katarzyna przeobraziÅ‚a siÄ™ w Å‚kajÄ…ce dziecko.
- Ile czasu minęło od chwili, gdy się tu zamknęłam? - zapytała z nagłym ożywieniem.
- To było w poniedziałek wieczorem. Dziś mamy czwartek, a raczej piątek rano, bo do świtu niedaleko.
- Co? Wciąż jeszcze ten sam tydzień? Tak krótko to trwało?
- Kawał czasu jak na post o zimnej wodzie i złym humorze - zauważyłam.
- Mnie siÄ™ wydaje, że minęło wiele ciężkich godzin - mruczaÅ‚a z niedowierzaniem. - To na pewno dÅ‚użej. PamiÄ™tam, byÅ‚am w bawialni... po kłótni miÄ™dzy nimi... Edgar drażniÅ‚ mnie okropnie... zrozpaczona wpadÅ‚am do tego pokoju. Ledwie zdążyÅ‚am zasunąć drzwi, zrobiÅ‚o mi siÄ™ ciemno w oczach i upadÅ‚am na podÅ‚ogÄ™. Nie mogÅ‚am wytÅ‚umaczyć Edgarowi, jak jestem pewna, że dostanÄ™ jakiegoÅ› ataku albo że wpadnÄ™ w szaÅ‚, jeżeli nadal bÄ™dzie mnie drażniÅ‚. Nie panowaÅ‚am ani nad jÄ™zykiem, ani nad mózgiem, a on może nie zdawaÅ‚ sobie sprawy z moich mÄ™czarni. StarczyÅ‚o mi tylko siÅ‚, żeby uciec od niego i od jego gÅ‚osu. Nim odzyskaÅ‚am wzrok i sÅ‚uch, zaczęło Å›witać. I wiesz, Nelly, powiem ci, co myÅ›laÅ‚am, co mi ciÄ…gle wracaÅ‚o na myÅ›l, aż zaczęłam siÄ™ obawiać, że utracÄ™ zmysÅ‚y. Leżąc tak na podÅ‚odze, z gÅ‚owÄ… koÅ‚o nogi stoÅ‚u, z zaledwie widocznym szarym prostokÄ…tem okna w oczach, ulegÅ‚am zÅ‚udzeniu, że jestem w mym starym dÄ™bowym łóżku. W sercu czuÅ‚am przejmujÄ…cy ból, ale ocknÄ…wszy siÄ™ nie mogÅ‚am sobie uprzytomnić jego przyczyny. MÄ™czyÅ‚am siÄ™ i rozmyÅ›laÅ‚am, co by to być mogÅ‚o. I wiesz, ostatnie siedem lat mego życia uleciaÅ‚y mi z pamiÄ™ci. ZdawaÅ‚o mi siÄ™, że nie przeżyÅ‚am ich wcale. ByÅ‚am dzieckiem. Ojca wÅ‚aÅ›nie pochowano. Mój ból pochodziÅ‚ stÄ…d, że Hindley rozdzieliÅ‚ mnie z Heathcliffem. Pierwszy raz nocowaÅ‚am sama. BudzÄ…c siÄ™ z ciężkiego snu po przepÅ‚akanej nocy wyciÄ…gnęłam rÄ™kÄ™, żeby odsunąć drewnianÄ… Å›ciankÄ™ łóżka, i zamiast niej natrafiÅ‚am na stół. Przesunęłam go po dywanie i jednoczeÅ›nie pamięć wróciÅ‚a gwaÅ‚townÄ… falÄ…. Dawny ból rozpÅ‚ynÄ…Å‚ siÄ™ w paroksyzmie rozpaczy. Nie umiem powiedzieć, dlaczego czuÅ‚am siÄ™ tak strasznie nieszczęśliwa. MusiaÅ‚ to być przejÅ›ciowy obÅ‚Ä™d, bo nie widzÄ™ innego powodu. Lecz przypuśćmy, że w wieku lat dwunastu wyrwano by mnie z Wichrowych Wzgórz, z krÄ™gu wszystkich dziecinnych przyzwyczajeÅ„, rozdzielono z Heathcliffem, który byÅ‚ wtedy dla mnie wszystkim, i przemieniono nagle w paniÄ… Linton, żonÄ™ obcego czÅ‚owieka i dziedziczkÄ™ Drozdowego Gniazda, nieszczęśliwÄ… wygnankÄ™ z caÅ‚ego mego dawnego Å›wiata - możesz z tego porównania nabrać sÅ‚abego wyobrażenia, co siÄ™ ze mnÄ… dziaÅ‚o, w jakÄ… przepaść runęłam! TrzÄ™siesz gÅ‚owÄ…, Nelly! A przecież ty pomogÅ‚aÅ›, strÄ…cić mnie w otchÅ‚aÅ„! PowinnaÅ› byÅ‚a pomówić z Edgarem i skÅ‚onić go, żeby mnie zostawiÅ‚ w spokoju. Och, jak pÅ‚onÄ™ caÅ‚a! Tak chciaÅ‚abym wyjść na powietrze! Dlaczego nie jestem już tÄ… dawnÄ…, dzikÄ…, zuchwaÅ‚Ä…, wolnÄ… dziewczynÄ…, która umiaÅ‚a Å›miać siÄ™ ze zniewag, zamiast szaleć z rozpaczy! Dlaczego tak siÄ™ zmieniÅ‚am, że kilka słów wystarczy, by krew we mnie zawrzaÅ‚a? Jestem pewna, że tam na wzgórzach, wÅ›ród wrzosów, znowu poczuÅ‚abym siÄ™ sobÄ…. Otwórz okno szeroko i załóż haczyki. PrÄ™dko! Dlaczego siÄ™ nie ruszasz?
- Bo nie chcę pani zaziębić na śmierć!
- Odmawiasz mi ratunku! - Zasępiła się. - Ale mogę się jeszcze ruszać. Sama otworzę!
Nim zdołałam jej przeszkodzić, zsunęła się z łóżka, przeszła przez pokój chwiejnym krokiem, otworzyła okno i wychyliła się na przejmujące, lodowate powietrze nie zważając na to, że igły mrozu kłują ostro jej obnażone ramiona. Ponieważ na moje błagania była głucha, uciekłam się do siły. Okazało się jednak, że w szale gorączki była silniejsza ode mnie. (Bo to był szał, sądząc po jej zachowaniu się i bredzeniu.) Noc była księżycowa, cały świat pod nami tonął w mglistej pomroce: ani jedno światełko, bliskie czy dalekie, nie rozpraszało ciemności. Dawno już wszyscy poszli spać, a okien dworu w Wichrowych Wzgórzach nigdy stąd nie było widać. Jednak Katarzyna upierała się, że widzi ich światło.
- Patrz! - woÅ‚aÅ‚a z przejÄ™ciem. - To mój pokój... Å›wieca siÄ™ pali... drzewa chwiejÄ… siÄ™ przed oknem... Ta druga Å›wieca, na strychu, to u Józefa... On lubi siadywać do późnej godziny. Czeka na mój powrót, żeby zamknąć bramÄ™... Jeszcze chwilÄ™ musi poczekać. Droga ciężka, cóż! - i serce ciężkie. Trzeba by przejść przez cmentarz w Gimmerton. Nieraz chodziliÅ›my tam we dwoje, żeby pokazać, że siÄ™ nie boimy; stawaliÅ›my miÄ™dzy grobami i wywoÅ‚ywaliÅ›my duchy dodajÄ…c sobie wzajemnie odwagi... Heathcliffie, czy odważysz siÄ™ teraz przyjść, jeżeli ciÄ™ zawoÅ‚am? Jak przyjdziesz, już ciÄ™ nie puszczÄ™. Nie chcÄ™ tam leżeć sama! Choćby mnie zakopali na dwanaÅ›cie stóp gÅ‚Ä™boko i przywalili caÅ‚ym koÅ›cioÅ‚em, nie bÄ™dÄ™ miaÅ‚a spokoju, póki do mnie nie przyjdziesz. Nigdy, nigdy!
Urwała i dokończyła z dziwnym uśmiechem:
- Zastanawia się, wolałby, żebym ja do niego przyszła! Poszukaj więc drogi, ale nie przez cmentarz... Jakiś ty powolny! A przecież zawsze mi towarzyszyłeś!

v