wszyscy myślą, że to dno. ale na dnie tak nie wieje...


— Aha! — monologował Wuch. — Więc nie tylko kręgi, ale, według wszelkiego prawdopodobieństwa, także i owo
bezmyślne odrętwienie, które tak precyzyjnie udało mi się przewidzieć. Dziwna rzecz, doprawdy, jak nierozumnym stworzeniem jest istota rozumna, zwłaszcza przyciśnięta okolicznościami. Zamknąć ją na wyspie bezludnej, gdzie musi zginąć, udowodnić, jak dwa a dwa cztery, że to nieuchronne, ukazać jej furtkę wyjścia z tej sytuacji, w którą zmierzając uczyni jedynie możliwy użytek ze swej woli i rozumu — czy będzie za to wdzięczna? Gdzież tam, pragnie nadziei, a jeśli jej nie ma i być nie może, czepia się pozorów i woli wejść w głąb szaleństw niż do wody, która...
— Przestań mówić o wodzie!! — zachrypiał Automateusz.

55
Stanisław Lem - Bajki Robotów
— Chodziło mi tylko o podkreślenie twych motywów
irracjonalnych — odparł Wuch. — Nie namawiam cię już do niczego. To znaczy do żadnych czynów, bo jeśli chcesz umierać powoli albo raczej, nie chcąc nic robić w ogóle, bierzesz się do takiego umierania, należy tę rzecz dobrze przemyśleć. Jakże fałszywe i niemądre jest lękanie się śmierci jako stanu, który zasługuje raczej na apologię! Cóż może się równać z doskonałością nieistnienia? Zapewne, prowadząca doń agonia, jako taka, nie stanowi zjawiska atrakcyjnego, ale z drugiej strony nie było jeszcze nikogo tak słabego duchem czy ciałem, kto by jej nie wytrzymał i nie potrafił całkowicie, bez reszty i do samiuteńkiego końca skonać. Więc nie jest ona niczym godnym specjalnego wyróżnienia, jeśli należy do rzeczy, które potrafi byle słabeusz, osioł i huncfot. Co więcej, jeśli każdy może dać jej radę (a przyznasz chyba, że tak jest, ja przynajmniej nie słyszałem o nikim, komu by nie starczyło na nią sił), to lepiej porozkoszować się myślą o wszechłaskawej nicości, która rozpościera się tuż za jej progiem. Ponieważ, skonawszy, niepodobna myśleć, jako że śmierć i myślenie nawzajem się wykluczają, kiedyż, jeśli nie za życia jeszcze, godzi się roztropnie i dokładnie przedstawić sobie te wszystkie przywileje, wygody i przyjemności, jakimi obsypie cię śmierć?!
Pomyśl tylko, proszę: żadnych zmagań, trwóg ani lęków, żadnych cierpień ducha ni ciała, żadnych złych przygód, i to w jakiej skali! Choćby się wszystkie złe moce związały i sprzysięgły przeciwko tobie, nie dosięgną cię! O, doprawdy, niezrównane jest słodkie bezpieczeństwo umarłego! A jeśli jeszcze dodać, że nie jest ono niczym przelotnym, nietrwałym, przemijającym, że nic nie może odwołać go ani naruszyć, wówczas niezrównany zachwyt...
— A bodajeś sczezł — doszedł go słaby głos Automateusza, a tym słowom lakonicznym zawtórowało krótkie, lecz dosadne przekleństwo.
— Jakże mi przykro, że to niemożliwe! — natychmiast odparł
Wuch. — Nie tylko względy egoistycznej zazdrości (bo nie ma nic ponad śmierć, jak właśnie mówiłem), ale najczystszy altruizm skłania mnie do towarzyszenia ci w nicość. Wszelako nie da się tego zrobić, ponieważ mój wynalazca sporządził mnie niezniszczalnym, pewno ze względu na swe konstruktorskie 56
Stanisław Lem - Bajki Robotów
ambicje. Doprawdy, gdy pomyślę, że będę tkwił wewnątrz twego zaskorupiałego od soli morskiej, wyschłego zewłoku, którego rozpad na pewno będzie szedł powoli, że będę tak siedział i gadał do samego siebie, ogarnia mnie smutek. A ile się potem naczekam, zanim przybędzie wreszcie ów, pierwszy z czterechset tysięcy, statek, który, zgodnie z rachunkiem prawdopodobieństwa, natknie się w końcu na tę wysepkę...
— Co?! Ty nie zmarniejesz tu?! — zawołał wyrwany "tymi słowami Wucha z odrętwienia Automateusz. — Więc ty będziesz żył, podczas kiedy ja... O! Niedoczekanie! Nigdy! Nigdy!!
Nigdy!!!
I z przeraźliwym rykiem porwawszy się na nogi, jął skakać, potrząsać głową, ze wszech sił dłubać w uchu, wyczyniając przy tym najdziwaczniejsze podrygi i rzuty całym ciałem — daremnie jednak. Podczas tego wszystkiego Wuch piszczał co siły:
— Ależ przestań! Co, czy już oszalałeś? Chyba za wcześnie na to! Uważaj, zaszkodzisz sobie! Jeszcze ci się coś złamie lub zwichnie! Uważaj na kark! Przecież to nie ma sensu! Co innego, gdybyś mógł od razu, wiesz... ale w ten sposób tylko się okaleczysz! No, mówię ci, że jestem niezniszczalny i kwita, niepotrzebnie się więc męczysz! Nawet gdybyś mnie
wytrząsnął, nie zdołasz uczynić mi nic złego, to jest dobrego, chciałem powiedzieć, bo wszak zgodnie z tym, co już tak szeroko przedstawiłem, śmierć jest czymś godnym zazdrości.
Au! Przestań wreszcie! Jak można tak skakać!

v