wszyscy myślą, że to dno. ale na dnie tak nie wieje...


A kiedy wróciła do miasta, jej piersi zrobiły się ciężkie i od razu musiała kupić duży stanik. Teraz się wstydziła, że tak nienaturalnie wygląda, nie mogła swobodnie biegać, bo przy każdym podskoku bolało ją, tak samo jak przycinki kolegów, którzy zauważyli tę zmianę natychmiast i krzyczeli za nią na korytarzu — muuu!
Znowu chciała być dziewczynką, którą ciągnął za kucyki Krzyś Pedziwiatr, ale niestety, było już za późno.
Wieczne pióro schowała głęboko do prawej szuflady biurka, brudziło palce, i już prawie nikt nie pisał wiecznym piórem. Tata kupił Ani długopis. Ten długopis oświadczał tylko, co to jest całka i co zdarzyło się dwieście lat temu.
I czasami Ani wydawało się, że słyszy cichy szept, gdzieś tam z góry, kiedy wieczorem przez otwarte okno wpadały nieuważne anioły.
Kocham cię jak nikogo na świecie.
 
 
Miłość i morderstwo
Agacie Ch.
 
 
I. MILIONER JOHN WATHE
Notariusz przetarł okulary.
— Nie bardzo rozumiem, dlaczego to robisz — powiedział, choć w gardle ściskało go z niepokoju. Nie płacono mu za komentarze. Pracował dla pana Johna Wathe’a od pięćdziesięciu lat. Wiedział, że starszy pan potrafił być mocno męczący, ale właśnie spisany testament zdumiał go bez granic.
John Wathe uchylił powieki. W jego oczach pojawił się młodzieńczy błysk. Zawsze mówił cicho, tym razem jego głos zabrzmiał jak grzmot.
— Jeszcze pożałują! — Blade usta starca rozciągnęły się w uśmiechu. O dziwo, prawie krzyczał. — Polują na mnie. Czekają, hieny. I nic nie mogą dla mnie zrobić, nic! Wiem wszystko! — John podniósł się na łóżku i chwycił notariusza za rękę. — Banda egoistów! Im chodzi wyłącznie o pieniądze! Zawsze! Mój wnuk Peter przegrał trzydzieści tysięcy dolarów i śmie do mnie przychodzić po tym wszystkim i prosić o czek! Był dość dorosły, żeby zrobić tej Hariett dziecko i nie chce ponosić żadnej odpowiedzialności! Wieczny chłopczyk w krótkich spodenkach! Tym razem nie!
Notariusz nie wiedział, co robić. Nigdy w czasie pięćdziesięciu lat ich znajomości milioner John Wathe nie pozwalał sobie na szkalowanie rodziny.
Tarł szkła, jakby chciał je przedziurawić.
— A Diana? Jedyna wnuczka... — ciągnął milioner John Wathe. — Ten jej absztyfikant puścił ją kantem, jak się dowiedział, że ona nic ode mnie nie dostanie! Ma do mnie pretensję, głupia, głupia, po trzykroć głupia! Wiele by dała, żeby mieć forsę i rzucić się w jego ramiona! Taka zakochana! A jej matka... stoi za nią murem... Przyszła i powiedziała, że zniszczyłem jej córce życie... Widziałem to spojrzenie... Jest zdolna do wszystkiego, wierz mi...
Notariusz siedział jak sparaliżowany.
— Ani słowa nikomu! Ani słowa! — John ściskał go mocno, za mocno jak na ciężko chorego człowieka. — Mają bardzo mało czasu... Muszę być ostrożny i czujny... Pamiętasz o tajemnicy zawodowej?
Notariusz włożył okulary i delikatnie uwolnił rękę. Nie spodziewał się zgoła, że starszy pan obarczy go tajemnicą własnej śmierci.
— Możesz na mnie liczyć.
— A więc załatwione. Jeśli mnie zawiedziesz, nie dostaniesz tych dwustu tysięcy dolarów. Zabezpieczyłem się.
Milioner John Wathe chichotał, twarz mu się wykrzywiała w spazmatycznych skurczach.
— A zięć... Ten idiota nie wie, że wiem o jego romansie z tą panną Pilar. Głupiec! Tylko idiota może myśleć, że dwudziestodwuletnia pielęgniarka kocha bezinteresownie mężczyznę pod pięćdziesiątkę. Który myśli, że za moment będzie bogaty! Cha, cha, cha, już ja im pokrzyżuję plany!
Umilkł, opadł na poduszki, a potem spojrzał prosto w oczy notariusza.
— Dziękuję ci za te wszystkie lata. Teraz wyjedź i zgodnie z umową wróć za miesiąc. Mnie już może nie być na tym świecie...
Notariusz drgnął.
— Nie mów tak. Lekarze sądzą, że... to jeszcze potrwa.

v